Stal mimo, że przegrywała po dwóch kwadransach gry z przemyską Polonią zdołała jeszcze przed końcem pierwszej połowy doprowadzić do wyrównania m.in. za sprawą bramkarza drużyny gości który niczym ze sceny z „Piłkarskiego pokera” podał piłkę do Karola Struga. Drugie 45 minut mimo, że chyba lepsze niż pierwsza część gry bramek nie przyniosło i spotkanie zakończyło się podziałem punktów.
Gdy goście w 30 minucie podwyższyli prowadzenie do dwóch goli na trybunach (a konkretnie jednej) słychać było niezadowolenie i teksty z rodzaju „Oddajcie za bilety”. Na szczęście Stal pokazała charakter i nikt za bilety oddawać nikomu nie musiał.
Pierwszy kwadrans gry był raczej nudny. Obie drużyny badały się i chyba lepszymi „lekarzami” okazali się goście bo pierwsi znaleźli „receptę” na Karola Kurzępę. W 18 minucie, chciałoby się powiedzieć, najwyżej do piłki wyskoczył najniższy chyba na boisku Kamil Baran i głową skierował piłkę do bramki. Ale pisanie takie byłoby błędem bo „Mały” do głowy skakać nie musiał. Przy biernej postawie Naszych defensorów piłka spadła mu na głowę po czym po koźle wpadła na słupek i następnie do siatki obok bezradnie interweniującego bramkarza Stali. Co też byłoby błędem bo Kurzępa nawet nie próbował interweniować, a jedynym usprawiedliwieniem dla niego może być kozioł jaki wykonała piłka. Nie równa murawa na przedpolu bramki mogła w dużej mierze zmienić trajektorię lotu piłki.
Na 2:0 Polonia podwyższyła dwanaście minut później. Krosowe zagranie z prawej strony na lewą, prosty zwód na „zamach”, strzał w krótki róg i bez wielkiego kombinowania goście ogrywają po raz kolejny Naszą defensywę.
Na szczęście w szeregach żółto-niebieskich występuje Tomasz Ryczek. Chyba najjaśniejsza postać tego spotkania. Co z resztą nagrodzili kibice gromkimi oklaskami gdy strzelec kontaktowego gola dla Stali opuszczał w drugiej połowie boisko. Ale zanim do tego doszło Ryczek zdobył najładniejszą bramkę spotkania. Zdecydował się strzał z około dwudziestego metra, a los go za to wynagrodził bo piłka po ręce bramkarza wpadła w samo okienko.
Ale to co wydarzyło się 40 minucie spotkania… była to scena niczym z filmu „Piłkarski poker”. Prawą stroną pognał z piłką Karol Strug i oddał strzał na bramkę z ostrego konta. Bez problemu piłkę wyłapał bramkarz. Przebiegł z nią kilka metrów i chcąc wyrzucić ją do swojego kolegi z drużyny… zrobił to jednak tak nieporadnie, że piłka wyleciała mu z rąk wprost pod nogi Struga. Słowa uznania dla kapitana poniatowskiej „11” za przytomność umysłu i wykończenie tej niecodziennej sytuacji.
Druga połowa była interesująca, dużo się działo. Kibice obejrzeć mogli dużo ciekawych zagrań, przepychanek i strzałów na bramkę. Mimo to wynik nie uległ już zmianie i spotkanie zakończyło się sprawiedliwym podziałem punktów.
Stal Poniatowa – Polonia Przemyśl 2:2 (2:2)
Bramki:
0:1 – 18′ Kamil Baran
0:2 – 30′ Krzysztof Gawłowski
1:2 – 34′ Tomasz Ryczek
2:1 – 40′ Karol Strug
Stal:
Kurzępa – Frąc, Chmielnicki, Walęciuk, Farotimi – Strug, Ręba (78′ Wyroślak), Miazga (64′ Kowalski) , Olchawski, Ryczek (78′ Krasnowski) – Czarnecki (65′ Jasik)
stalowcy.COM
Czytaj również:
Tagi: Polonia Przemyśl