Stabilizacja i gra wychowankami to dwa cele, które przyświecają od kilku miesięcy sztabowi trenerskiemu i zarządowi czwartoligowej Stali Poniatowa. Podopieczni Henryka Kamińskiego nieźle grali w pierwszej części rundy jesiennej zajmując nawet pozycję w pierwszej piątce. Potem przyszła zadyszka i poniatowianie ukończyli rundę na miejscu ósmym.
– Od momentu kiedy objąłem drużynę jesienią ubiegłego roku, widać tendencję wzrostową – mówi opiekun Stali. – Już w rundzie wiosennej zdobyliśmy 18 punktów i jednocześnie realizowaliśmy plan gry swoimi zawodnikami. Niektórych namówiłem do powrotu i udało się stworzyć nowy zespół. Przed sezonem wycofały się z III ligi zespoły z Podkarpacia, a skorzystała na tym Chełmianka i my. Po poprawnej grze wiosną szkoda by było aby zespół spadł z IV ligi – kontynuuje. Podstawą jest postawienie na swoich – przekonuje Kamiński, który podkreśla, że jego kadra liczy 20 zawodników z czego aż 17 jest zawodnikami miejscowymi. Trener wspomina także niską średnią wieku swoich podopiecznych, którzy są jedną z najmłodszych drużyn w całej lidze. Optymistycznie ocenia też zakończoną niedawno rundę jesienną.
– Od początku mówiłem, że interesuje nas środek tabeli. Teraz jest jednak trochę niedosyt, bo można było tych punktów zdobyć więcej. Takie mecze jak z Huczwą czy Rykami, niczego nie ujmując tym zespołom, mogliśmy wygrać i bylibyśmy w pierwszej piątce i ponad 100% zadowolenia. Były przegrane, remisy, a trochę lepiej grało nam się na wyjazdach. Po niezłym początku potem były chwilowe problemy. Moi zawodnicy to głównie uczniowie i studenci, musimy brać pod uwagę ich inne zajęcia. Jak na złość najgorzej było na meczu z najsilniejszym zespołem. Na meczu z Hetmanem nie mogłem skorzystać aż z sześciu podstawowych zawodników. Zagraliśmy jednak bardzo fair, boisko nie nadawało się do gry, ale zamościanie do nas przyjechali i my nie kombinowaliśmy. Kosztem naszego boiska zagraliśmy mecz i trzymaliśmy się do momentu, gdy nasz junior praktycznie podał piłkę rywalowi i ten strzelił gola. Ten mecz to będzie jednak dla nas nauczka na przyszłość. Takie mecze się zdarzają, trudno – mówi. – W sumie jestem zadowolony, bo spełniliśmy to co sobie założyliśmy czyli środek tabeli i grę wychowankami – dodaje.
W najbliższych dniach można spodziewać się zmian w zarządzie klubu. Prezesem nie jest już Jerzy Dębicki, który został radnym i w związku z tym nie może już pełnić funkcji w klubie. Są jednak zapewnienia, że znajdą się pieniądze na funkcjonowanie sekcji i gwarancja stabilności w klubie. W najbliższych dniach mają się też wyjaśnić kwestie ewentualnego następcy Dębickiego.
Nie zanosi się za to na zmiany kadrowe w zespole. – Dla nas najważniejsza jest stabilność. Chcemy utrzymać obecną kadrę i dołączyć do niej 3-4 juniorów m.in. dwóch z Gimnazjum Sportowego w Lublinie, którzy grają w kadrach województwa. Nie wiadomo co będzie z Sebastianem Dziosą, który spisywał się ostatnio słabiej. Miał jakiś dołek, ale umówiliśmy się, że jeśli dobrze pokaże się w sparingach i ja będę widział go w zespole to zostanie. Jeśli nie to pewnie wróci grać gdzieś w okolice Puław. Czy dojdzie do nas ktoś z zewnątrz? Nie, jeśli uda nam się utrzymać to co mamy to nie będziemy nikogo szukać. Mamy wychowanków, dobrze przepracujemy zimę i spokojnie będziemy walczyć o pewne utrzymanie i środek tabeli – kończy opiekun poniatowskiego zespołu.
LubGol.pl
Czytaj również:
Tagi: Henryk Kamiński, Jerzy Dębicki, Trener Stali Poniatowa, wybory zarządu poniatowskiej Stali, zarząd Stali Poniatowa